niedziela, 25 września 2011

Kosmetyczka wyjazdowa

Dla większości z was z wakacyjnych wojaży pozostały jedynie wspomnienia i ewentualna opalenizna. Jednak mój główny tegoroczny wyjazd jest dopiero przede mną. Za kilka dni wyruszam na 2 tygodnie do słonecznej Italii. I chociaż celem wyjazdu nie jest wypoczynek, lecz odbycie kursu studenckiego, mam nadzieję, że słoneczna pogoda i międzynarodowe towarzystwo uczynią ten czas wyjątkowym.

Wraz z wyjazdem pojawił się problem zabrania kosmetyków. Ponieważ czeka mnie lot samolotem, muszę się liczyć nie tylko z tym, żeby zajęły mi jak najmniej miejsca, ale również, aby ważyły jak najmniej. Dlatego też postawiłam na miniaturki. Tworząc ten post, mam nadzieję, że może komuś z was pomoże on w przyszłości przy okazji pakowania się. Jednak nie będę ukrywać, liczę też, że będzie on dla mnie pomocny. Bowiem już podczas tworzenia, przypomniało mi się o czymś, co muszę dorzucić do kosmetycznej kupki. Mam też świadomość, że o czymś mogłam najzwyczajniej w świecie zapomnieć, więc jeśli rzuci wam się w oczy brak czegoś, co z całą pewnością byście zabrały ze sobą, piszcie w komentarzach :)

Tak wyglądają produkty razem:


A tak osobno (na zdjęcie nie załapała się miniaturka antyperspirantu Rexony).
Krem matujący Balea - jedyny kosmetyk, którego nie mogę wziąć w wersji mini ;)


Rival de Loop, pianka do mycia twarzy



Rival de Loop, tonik do twarzy


Miniaturki kremów La Roche Posay


Sebamed, szampon do włosów - jedyny, który znalazłam w wersji mini, który nadawał się do włosów przetłuszczających. Tylko obawiam się, czy 50ml wystarczy. Może ktoś ma doświadczenie w tej kwestii? ;)


Miniaturki żeli pod prysznic Dove


Rival de Loop, płyn do demakijażu


Venus, żel do higieny intymnej


Aquafresh3, pasta do zębów


Exclusive, krem do rąk i paznokci


Sephora, balsam do ciała


Przede mną jeszcze kwestia wyboru kosmetyków do makijażu... Zdecydowanie nie lubię pakowania się ;)

piątek, 23 września 2011

Delia Coral Prosilk, 118

Miałam nie kupować przez jakiś czas kosmetyków ponad te niezbędne. Cóż, lakier do paznokci się do nich nie zalicza, ale jednak wpadł w moje ręce za sprawą kuszącej ceny (5,99zł). Koralowy lakier długo chodził mi po głowie, więc oto jest: Delia Coral Prosilk, numer 118.



Lakier bardzo dobrze rozprowadza się po paznokciu. Producent napisał na opakowaniu, żeby nałożyć 2 warstwy, ale już jedna całkiem dobrze kryje. Malowałam je jednak późnym wieczorem przy sztucznym świetle, stąd dla pewności nałożyłam drugą warstwę. W buteleczce pod słońce widać błyszczące drobinki, na paznokciu są jednak prawie niezauważalne. Nie trzeba też długo czekać na wyschnięcie (ale ja używam Nail Teka, który zawsze wysychanie przyspiesza). Z drugiej strony po kilkunastu minutach starła mi się lekko końcówka na jednym paznokciu przy wycieraniu dłoni ręcznikiem. Ponieważ jednak na wszystkich innych nic się nie dzieje, wydaje mi się, że po prostu to był jakiś przypadek ;) Ze swojej strony polecam!

poniedziałek, 19 września 2011

Alterra, Emulsja do ciała trawa cytrynowa i morela

Dzisiaj będzie o produkcie, który zdecydowanie nie podbił mojego serca. Jest nim emulsja do ciała firmy Alterra o zapachu trawy cytrynowej i moreli. 



Emulsję kupiłam zaciekawiona czymś nowym w Rossmannie oraz atrakcyjną promocyjną ceną (ok. 5-6zł). Bardzo szybko przekonałam się, że się nie polubimy. Zapach jest dla mnie natrętny i strasznie chemiczny. Moreli nie wyczuwam tu wcale, trawę cytrynową owszem, ale w nieprzyjemnej postaci. Jednak to co najbardziej zniechęciło mnie do produktu to konsystencja. Mam wrażenie, że jest nieco glutowata. Emulsja ciężko się rozprowadza po ciele i słabo wchłania. Specjalnych właściwości nawilżających również nie zauważyłam.



Oczywiście wpadłam jak zawsze na genialny pomysł pozbycia się czegoś, co mi nie podeszło: oddałam mamie. Wiem, że wszystkie smarowidła do ciała kończą się u niej w szybszym tempie niż u mnie. Z tego powodu zawsze przyjmuje moje wszelakie nietrafione zakupy kosmetyczne, wychodząc z założenia, że i tak jakoś tam je szybko zużyje, nawet gdy nie będą rewelacyjne. Gdy zapytałam ją o opinię na temat tej emulsji... no cóż, w pełni pokrywa się z moją. Raczej szybko po kolejny produkt Alterry do ciała nie sięgnę ;)

środa, 14 września 2011

E.l.f. Mineral eyeshadow, Enchanting

Cień mineralny marki e.l.f. kupiłam jeszcze za czasów, gdy można było zamawiać ze strony brytyjskiej. Podłączyłam się pod zamówienie znajomej wizażanki, a później cieszyłam się ze swojego pierwszego mineralnego kosmetyku w kolorze Enchanting.



To co lubię w ich kosmetykach to opakowania. Stonowane, eleganckie, zdecydowanie przypadają mi do gustu (chociaż z wieloma produktami styczności nie miałam ;)). Małe czarne pudełeczko jest bardzo poręczne i co ważne, cień nie wysypuje się z niego, nie muszę się więc martwić o to, że biorąc go gdzieś ze sobą, cała zawartość torebki/kosmetyczki będzie kolorowa.

Wybierając kosmetyk na stronie, myślałam, że będzie to kolor zbliżony do brzoskwini. W rzeczywistości jest jej połączenie z lekkim brązem i miedzią. Jest jednak delikatny, bardzo dobrze sprawuje się w przypadku dziennych makijaży.




Nie używałam go zbyt często, ale mam niestety wrażenie, że dość szybko zaczyna zbierać się w załamaniu powieki i tracić na intensywności, mimo nałożenia wcześniej bazy. Stąd zaczęłam go ostatnio stosować raczej na te krótsze wyjścia.

niedziela, 11 września 2011

Rimmel, Exaggerate waterproof eye definer, 220 Perfect Plum

Niestety jak przewidziałam, dużo notek się nie pojawi w najbliższym tygodniu. Siedzę już w stolicy bez aparatu i ze zmniejszoną ilością kosmetyków, starając się przygotować do wiszących nade mną zaliczeń. Przed wyjazdem niestety byłam trochę zalatana, udało mi się zrobić zdjęcia tylko dwóm produktom. Jeden z nich prezentuję dzisiaj. Jest to produkt marki Rimmel: Exaggerate waterproof eye definer, odcień 220 Perfect Plum.

Nie wiem, czy ta kredka jest nadal dostępna w sklepach, gdyż nie przyglądałam się bacznie półkom tej firmy ostatnimi czasy (a jeśli już to raczej lakierom). Ja ją kupiłam kilka miesięcy temu przy okazji zakupów w sklepie internetowym Paatal. Skusiła mnie niska cena, gdyż z tego co pamiętam, produkt kosztował ok. 3-4zł. Nawet przez chwilę nie żałowałam tego zakupu :)



Kredka jest wysuwana, co jest wygodnym rozwiązaniem. Ma piękny fioletowy kolor. Jest raczej miękka, dzięki czemu malowanie kresek nie sprawia problemu. Zgodnie z obietnicą producenta jest wodoodporna, żeby ją zbyć niezbędne jest użycie specyfiku do demakijażu. 


 

Dodatkowym plusem jest to, że z drugiej strony ukrywa się... gąbeczka do rozcierania. Pierwotnie była również zatyczka do tej strony, ale niestety na moich zdjęciach jej nie zobaczycie. Musiała mi się kiedyś zgubić. 



Ale to nie koniec niespodzianek. Gąbeczkę można wyjąć i ukazuje nam się temperówka. Dzięki temu zawsze możemy zaostrzyć nasz kosmetyk. 



Jedyny minus, który dostrzegam w produkcie - niestety dość szybko się kończy. Z drugiej jednak strony możemy wtedy kupić i przetestować inną kredkę, nie mając wyrzutów sumienia, że nasza kolekcja rozrasta się w nieprzyzwoicie szybkim tempie ;)

środa, 7 września 2011

Tag 10 pytań kosmetycznych

Zostałam otagowana przez Toaletkę. Sama jednak nie taguję nikogo, kto ma ochotę, niech się czuje otagowany ;)


1.Używasz kolorowych cieni do powiek, czy neutralnych?
Głównie używam wszelakich brązów, bo w nich czuję się najlepiej. Czasem trafi się jakiś inny kolor ;)

2.Co wolisz bardziej pomadkę czy błyszczyk?
Raczej pomadkę. Ostatnio jeszcze bardziej pisaki do ust z limitowanki Essence You Rock!

3.Czy uważasz, że tylko drogie produkty są dobre?
Oczywiście, że nie. Istnieje tyle tanich, a dobrych kosmetyków!

4.Co sądzisz i czy używasz różu do policzków?
Nie używam. Kupiłam raz, ale w ogóle nie był widoczny na twarzy. Może kiedyś się przekonam ;)

5.Jaki produkt jeden produkt kosmetyczny kolorowy zabrałabyś na bezludną wyspę?
Po co komu makijaż na bezludnej wyspie? ;) Ale jeśli już, to zapewne puder matujący.

6.Miałaś kiedykolwiek problemy z cerą? 
Niestety tak.
 
7.Używasz filtrów?
Na plaży ;) Poza nią używałam tylko, gdy stosowałam Effaclar Duo.
 
8.Na jaki produkt kosmetyczny uważasz, że trzeba wydać więcej pieniędzy?
Na taki, dla którego nie jesteśmy w stanie znaleźć
tańszego odpowiednika.
 
9.Co sądzisz o maseczkach i czy ich używasz?  
Używam, ale niespecjalnie regularnie.


10.Jakiej gwiazdy makijaże podobają ci się najbardziej?
Szczerze powiedziawszy nie przywiązywałam do tego uwagi nigdy. Nie śledzę zdjęć gwiazd, przyglądając się makijażom. Czasem zobaczę u kogoś ładny, ale nie jestem w stanie podać jakiegoś konkretnego jednego przykładu.

wtorek, 6 września 2011

Dax Perfecta Maseczka oczyszczająca i normalizująca skórę

Rzadko zdarza się, żebym kosmetykowi nie dała nawet drugiej szansy. Jednak tak się stało w przypadku tej maseczki.



Producent zapewnia, że maseczka pochłania nadmiar sebum, zapobiega błyszczeniu się skóry , usuwa toksyny, zatkane pory i działa antypodrażnieniowo. Sęk w tym, że właśnie ten produkt podrażnił moją cerę. Nie wykluczam, że mogę być odrobinę sama sobie winna. Maseczka przeznaczona jest bowiem do cery mieszanej, ja mam raczej tłustą, z tym że strefa T mimo wszystko się trochę wyróżnia. Maseczkę zostawia się na skórze na 10min, następnie wykonuje masaż twarzy i zmywa. Jest to jednak bardzo utrudnione, ja musiałam się wspomóc zmoczonymi wacikami, inaczej obawiam się, że stałabym nad umywalką godzinami, zanim bym ją usunęła z twarzy. Ponadto miałam uczucie strasznie ściągniętej i suchej skóry, użycie kremu nawilżającego niewiele to złagodziło. Największy problem pojawił się jednak następnego dnia. Wyskoczyły mi czerwone niewielkie lekko wypukłe placki. Nie były na całe szczęście mocno widoczne, ale trzymały się mnie kilka dni. Dlatego niestety tej maseczce już podziękuję ;)

Jeśli ktoś chciałby ją przygarnąć, jest dostępna na moim wątku wymiankowym tutaj. W podpisie znajdziecie też linki do innych wątków z rzeczami na wymianę. Propozycje proszę zgłaszać na maila, mogę również każdą z tych rzeczy wam odsprzedać bezpośrednio lub poprzez Allegro (gdzie nadal trwa wyprzedaż niektórych przedmiotów - banerek z boku).

P.S. Nie wiem, jak będzie z moją aktywnością tutaj w najbliższym czasie. Niestety w tym roku dopadła mnie kampania wrześniowa. Za kilka dni obieram kierunek stolica i nie zabieram ze sobą aparatu. Postaram się jednak zrobić wcześniej jakieś zdjęcia i może coś się uda wrzucić :)

czwartek, 1 września 2011

Stawiam na fiolet, czyli lakier Bell Fashion colour nr 306

Nie mogłam się zdecydować, na jaki kolor pomalować paznokcie. Stwierdziłam, że może zerknę, jakie lakiery stoją u mamy i znalazłam swój zapomniany Bell Fashion colour nr 306. Kupiłam go kiedyś przy okazji jakiejś promocji, później pożyczyła go ode mnie mama i tak jakoś u niej został ;) Uznałam, że warto przypomnieć sobie, jak prezentuje się na paznokciach.



Oto i efekt. Przy jednej warstwie kolor przypomina bardziej róż z nutą fioletu. Druga warstwa jest jednak niezbędna, bo przy jednej występują spore prześwity. Wówczas kolor staje się już zdecydowanie fioletem, choć wciąż z lekkim różowym akcentem. Malowanie nie sprawia problemów, lakier dobrze się rozprowadza, nie powstają grudki czy zacieki (chociaż miałam kiedyś inny kolor i były z tym trochę problemy). Duży plus za to, że szybko wysycha. Cena: do 10zł, dokładnie nie pamiętam, w promocjach widziałam i po ok. 6zł. Ze swojej strony polecam :)